Jeden kredyt wystarczy
Wielu Polaków cierpi na chroniczny brak gotówki lub po prostu nie stać ich na zakup mieszkania lub budowę domu. Mają duże potrzeby a małe lub średnie możliwości finansowe. Zastanawiają się nad zaciągnięciem w banku pożyczki lub kredytu. Często jednak okazuje się, że nie mogą tego zrobić, a przeszkodą jest brak zdolności kredytowej. Ale na tę bolączkę jest kilka pigułek. O tym, dlaczego warto mieć tylko jeden kredyt – ten, o który wnioskujemy – pisze ekspert serwisu Comperia.pl.
Jedną z owych „pigułek”, które powinny być najczęściej stosowane, jest ograniczenie liczby zobowiązań finansowych do 1 (słownie: jednego!) Tak, jeden kredyt na głowie wystarczy – i nie chciejmy mieć więcej, bo w przeciwieństwie do włosów, dług wobec dużej instytucji finansowej to nie powód do dumy. W końcu jest to przejaw naszej niegospodarności lub skłonności do życia ponad stan. Jakby nie patrzeć, w ogromnej większości przypadków potrzeba zadłużenia się najdobitniej świadczy o tym, że ten czy inny szanowny Pan Kowalski, bądź ta czy inna droga Pani Nowak, nie są zaradni ekonomicznie.
Czym jest zdolność kredytowa i o czym świadczy ?
Zacznijmy od wyjaśnienia, czym jest owa nieszczęsna „zdolność kredytowa”. Według słownika pojęć z zakresu finansów osobistych, zamieszczonego w serwisie Comperia.pl, jest to „zdolność Kredytobiorcy przy danych jego dochodach do obsługi spłaty kredytu wraz z odsetkami i innymi obciążeniami stałymi.”
Jeśli postawić obok siebie dwóch ludzi – jednego z, a drugiego bez zdolności kredytowej i poszukać między nimi różnic, to okaże się, że mają: a) różne dochody b) inne wydatki, c) odmienną historię kredytową d) różnorodne możliwości zabezpieczenia zaciąganej pożyczki. Wszystko to razem wzięte składa się na ekonomiczną zdolność do regularnego spłacania zobowiązania kredytowego.
Na szczęście każdy z banków posługuje sie inną metodą wyliczania tego parametru, bez którego nie sposób otrzymać pożyczki. Dzięki temu ta sama osoba, zgłaszając się do różnych banków, może zostać inaczej oceniona. Niekiedy bank X przyzna nam nawet dwukrotnie większą kwotę kredytu niż bank Y. Jeśli jednak nasza zdolność kredytowa będzie zbyt niska, to musimy pogodzić się z faktem, że w oczach tego konkretnego banku nie jesteśmy wiarygodni.
Naturalnie, banki inaczej będą oceniać zdolność kredytową kogoś, kto ma do spłacenia jeszcze kilka rat po 100 zł za nową lodówkę, a inaczej jego sąsiada, który co miesiąc musi spłacać ponad 1500-złotową ratę kredytu mieszkaniowego zaciągniętego na 30 lat. Zarówno okres spłacania, jak i przede wszystkich łączna suma wszystkich zobowiązań finansowych wobec innych podmiotów mają istotne znaczenie.
O tym, jak ono jest duże, informuje powyższa tabelka, przygotowana przez analityków serwisu Comperia.pl. Wynika z niej, że klient ubiegający się o pożyczkę (przy tych samych miesięcznych dochodach oraz wydatkach otrzymać) może otrzymać kilkakrotnie wyższy kredyt w sytuacji, gdy nie ma już innych. Im mniej zobowiązań wobec banków i instytucji finansowych, tym lepiej dla twojej zdolności kredytowej. Najlepiej mieć tylko jedno – to, które bank dopiero nam przyzna.
Jak zwiększyć zdolność kredytową metodą „Jeden kredyt wystarczy”?
- Należy zlikwidować karty kredytowe oraz limity w koncie (zarówno popularne debety jak i tzw. overdrafty)
- Koniecznie zrezygnować z tych stałych wydatków, które nie są niezbędne (np. dublujące się ubezpieczenia: na życie, od utraty pracy itp.)
- Wnioskować o kredyt (tak gotówkowy, jak i hipoteczny) dopiero w momencie całkowitego spłacenia poprzednich zobowiązań)
Świetną puentą dla takiego artykułu jak ten, mógłby być poniższy akapit, nawiązujący do treści wiersza pewnego znanego pisarza fantasy:
W krainie banków, gdzie zalegają dłużnicy,
Jeden kredyt, by odnaleźć w sobie zdolność,
Jeden kredyt, by zgromadzić wszystko, co potrzebne,
Jeden kredyt wystarczy, by się w życiu urządzić,
W krainie banków, gdzie liczy się wiarygodność.
Na przykładzie tych słów widać, że aby przekazać czytelnikom słuszną myśl („jeden kredyt wystarczy”) eksperci z serwisu Comperia.pl nie cofną się przed niczym – nawet przed próbką własnej twórczości para-poetyckiej.
Paweł Puchalski