W większości krajów świata ceny nieruchomości rosną

Na światowych rynkach nieruchomości utrzymuje się dobra koniunktura. Jedynie w 10 z 34 krajów przebadanych przez Lion’s Bank ceny domów i mieszkań spadają. Wzrosty przyspieszyły w USA i Wielkiej Brytanii, a liderami spadków pozostają kraje południowej Europy.
W większości krajów świata trzeci kwartał 2013 r. zakończył się wzrostem cen mieszkań i domów względem analogicznego okresu przed rokiem – wynika z danych zebranych przez Lion’s Bank. Miało to miejsce aż w 22 na 34 przebadane rynki. Stabilizacja cen (zmiana nie większa niż 0,5% względem odczytu sprzed roku) obserwowana była na kolejnych dwóch rynkach, a spadkami zakończyły drugi kwartał rynki 10 krajów.
Gdyby pokusić się o obliczenie średniej rocznej zmiany cen nieruchomości na wszystkich badanych rynkach, osiągnęlibyśmy wynik na poziomie 2,5% (r/r). Takiego wyniku nie notowano od 2011 roku. Dla porównania analogiczna zmiana obliczona rok temu sugerowała średnią zmianę cen na 34 rynkach na poziomie 0,3% (r/r).
Spadki na południu Europy
W gronie badanych krajów widać wyraźne podziały na kilka grup, w których następują zbliżone trendy zmian cen. Dla przykładu w gronie krajów anglosaskich notowane są coraz większe wzrosty cen (z wyjątkiem Kanady). Jaskółka spowolnienia zagościła natomiast w Indiach i Hong Kongu, gdzie od dłuższego czasu, z dwucyfrową dynamiką, nadymała się bańka spekulacyjna. Spadki nie opuszczają natomiast południa Europy, gdzie w wielu przypadkach od szczytu hossy przecena przekracza już 20-30%.
Siódmy rok przeceny
Dotyczy to szczególnie Hiszpanii, gdzie przecena trwa już ponad 7 lat. W tym czasie przeciętna nieruchomość straciła na wartości 40%, a na wybrzeżach – szczególnie na terenie mniej popularnych miejscowości – może być on jeszcze wyższy. Jedyne pozytywne doniesienia z tego rynku pochodzą z segmentu luksusowego, szczególnie dzięki popytowi zgłaszanemu przez zamożnych Niemców, Brytyjczyków i Azjatów. Na obrazie całego rynku wciąż ciąży jednak fakt potężnej nadpodaży, której wchłonięcie może zająć jeszcze kilka lat. To powoduje, że wciąż jest to rynek, w którym na pełne odreagowanie przyjdzie jeszcze poczekać.