Czeka nas długa stagnacja
W lipcu rynek nieruchomości skoncentrował się na informacji o definitywnych i nieodległych w czasie zmianach w programie Rodzina na Swoim. Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania i przymiarki do zakupów. Nie można jednak mówić o gorączce zakupów, jak w 2008 roku przy wprowadzaniu Rekomendacji S. Efektem są jedynie nieznaczne wzrosty średnich cen ofertowych przede wszystkim w lokalizacjach, gdzie już za kilka tygodni trudno będzie znaleźć oferty spełniające limity cenowe. W Warszawie średnia cena ofertowa wzrosła o 50 złotych, w Gdańsku o 35, w Poznaniu i Gdyni o 30. W ostatnim miesiącu wzrost odnotowujemy również we Wrocławiu, Lublinie, Szczecinie, Opolu.
W porównaniu z lipcem 2010 roku średnie ceny ofertowe w polskich miastach są niższe o 3,8%. Największy spadek cen rzędu 7,9% nastąpił w Katowicach, o 5,9% taniej można kupić mieszkania w Olsztynie, a o 5,4% we Wrocławiu. W najmniejszym stopniu obniżka dotknęła ceny mieszkań w Krakowie (1,4%) i Gdyni (1,1%). Są również dwie lokalizacje, gdzie ceny przed rokiem były niższe: Sopot i Lublin.
Prognoza spadku cen nieruchomości pozostaje aktualna. Niestabilna sytuacja na europejskich i światowych rynkach finansowych oraz rosnący kurs franka szwajcarskiego powodują nie tylko utrudnienia w dostępie do kredytów, ale również obawy potencjalnych kupców przed ich zaciągnięciem. Brak popytu może zwiastować długotrwałą stagnację. Jedną z niewielu optymistycznych przesłanek dla rynku nieruchomości jest nieodległe już Euro 2012. Jednak nawet ono nie będzie miało takiego przełożenia na rynek nieruchomości, jakiego spodziewaliśmy się kilka lat temu, w momencie gdy przyznawano Polsce i Ukrainie prawo do organizacji tej imprezy.
Średnie ceny ofertowe mieszkań VII 2010- VII 2011